środa, 30 lipca 2014

Medical update #5

W tym wpisie będzie dużo wszystkiego po trochu i niekoniecznie po kolei. Ale tak to ze mną jest, żyję w wiecznym chaosie, więc niczego innego się nie można po mnie spodziewać. Ale zaczynając od najważniejszego:

- Dostałam się na psychologię do Wrocławia. Warszawa jak widać nadal mnie nienawidzi, ale to nic. Chyba już wolę Breslau. Pojechałam złożyć papiery i załatwić formalności, zostałam bardzo dobrze ugoszczona u przyjaciółek, które zaoferowały mi nocleg i towarzystwo. Nie udało mi się zwiedzić miasta, ale tyle ile zobaczyłam wystarczyło, żebym poczuła się tam naprawdę dobrze i mogę bez żadnych wyrzutów sumienia spakować swoje graty i się wyprowadzić. Co zapewne nastąpi już niedługo, jeszcze nie wiem gdzie i jak będę mieszkać, ale coś się pewnie wymyśli. 

- Aktualnie przebywam jeszcze nadal w swoim mieszkaniu w Kielcach i cieszę się, gdy ktoś o mnie jeszcze pamięta i zdarzy mu się mnie odwiedzić. Oferuję nawet nocleg, posiłki i całodobową rozrywkę, jako, że ze mnie jest niezły numer jak się dowiedziałam. Swoją drogą zawsze mnie wzrusza, gdy ktoś mówi, że mnie nie sposób zapomnieć. Cieszę się, że trafiam ludziom do pamięci, nawet jeżeli jest to poprzez robienie najdziwniejszych głupot, których nikt inny nie byłby w stanie zrobić. Dzisiaj nawet usłyszałam od dobrej koleżanki, że już zazdrości tym ludziom, których poznam we Wrocławiu. No cóż, mam taką nadzieję, że ktoś mnie tam jeszcze polubi i nie będę się źle czuć na tych studiach. I że spotkam świrów takich jak ja. 

- Ostatnio słucham dużo MS MR i The Neighbourhood i zaczytuję się w komiksowych przygodach Johna Constantine, co skutkuje dziwnymi pisaninami i ciekawymi snami. A jako, że nie mam więcej do dodania na temat swojego life update, to podzielę się ostatnią pisaniną, która powstała pod wpływem i na szybko, ale ponoć jest dosyć udana. Enjoy:


"Light up a cigarette. Breath in this toxic smoke. Breath out all your worries and troubles. Smoke them all away. Cast your demons away. By this simple act of self loathing and destructive sadness. Why would you do something like this? You’re a mental person. Yes of course you are. But if you know that does it make you sane or not? Anyway. Maybe you’re crazy but who is not. We’re all mad here. Ain’t we? In our strange ways. You’re scared of the future so you pick up another bottle of beer and drink it all without thinking. Light morning hangover never bothers you. You are the master of self destructive behavior. Who knows maybe in the darkest corners of your tormented soul you like it. Love it. Just love to hate yourself. It’s a way of living this hell. Believe in nothing because you’ve seen it all. Heaven and hell. And every shade of gray in between. There’s nothing to brag about. It’s just the way it is, you say. So you light another cigarette and laugh bitterly. We all deserve to die. Just some more than the others. You should be dead. But instead you’re alive and flirting with death. Hoping she’ll find her way to take you. Dreaming you’ll live forever. Living like there’s no tomorrow. Oh you, you bastard. Basically a good person but life twisted you every possible way. Are you a villain now? You reply with ‘Every villain is a hero in his own mind’. You’re an anti-hero. And you love it. So smoke as you please. Drink yourself to sleep. And wake up tomorrow to fight all the demons. Like you do every fucking day"

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz