niedziela, 5 stycznia 2014

2014 czy jakoś tak.

Zaczął się kolejny rok udręki i cierpienia. Chciałam być optymistycznie nastawiona do życia, ale się nie da. Nie wtedy, gdy jest się takim biedakiem jak ja. Dopijając resztki alkoholi z sylwestra, oglądając serial o innych biedakach ("2 broke girls" i chyba poświęcę temu któregoś posta, bo ten szoł na to zasługuje), mając zatargi z sąsiadem z dołu, problemy z rachunkami i ogólnie z pieniędzmi, o rodzinie to już nawet wolę nie wspominać... Gdy tak wygląda życie, to ciężko mieć optymistyczne myśli. Wiem, nadal mam lepiej niż większość ludzi na świecie, więc moje problemy życiowe można zakwalifikować jako 'white people problems' albo 'first world problems'. Ale nie o to chodzi. Bo dla każdego co innego jest końcem świata. A jak ja mówię, że jest słabo, to jest nawet jeszcze gorzej. 
 
Dlatego nie mam zamiaru robić żadnych postanowień na nowy rok 2014. Bo i tak się nie sprawdzają, bo to tylko takie miłe oszukiwanie samego siebie przez pierwszy miesiąc, góra dwa jak ktoś jest wytrwały. Mnie się nie udało nawet dwóch dni przetrwać w postanowieniach. Miałam odciąć się od nałogów. Dzisiaj jest pierwszy dzień od początku roku, gdy nie piję wieczorem żadnego drina/piwa. Można więc to nazwać jakimś postępem. Fajki skończę wraz z ostatnią zakupioną paczką, która ma cenę jeszcze z zeszłego roku. Potem już za bardzo będzie mnie boleć portfel, żeby palić. Akcyza uratuje mnie od nałogów i wypełni jeden cel w dalszym życiu. Właściwie nie wiem o czym miał być ten post, bo każdy bloger, którego śledzę i czytam zrobił jakąś listę postanowień/celów do realizacji. A ja? Nie będę robić żadnej listy i to wcale nie dlatego, że mam buntownicze, rokenrolowe serce. Po prostu brak mi motywacji nawet do tego. A życie jest zbyt nieprzewidywalne na plany. Tego się nauczyłam, jednego dnia kończysz ostatni egzamin maturalny, a drugiego potrąca cię samochód i lądujesz w szpitalu. Więc nie ma co się zbytnio do wszystkiego przywiązywać. 
 
Jednak, żeby nie było tak pesymistycznie, to powiem, że mam parę oczekiwań wobec siebie. I ten rok będzie dobrym momentem, by zacząć je spełniać, wypełniać, zmieniać co trzeba. Postaram się trzymać realistycznego scenariusza, bo wiem jak kończą się moje wymyślne fantazje. Dosyć słabo. Zacznę od treściwego sprzątnięcia swojego pokoju. Uporządkowania ogólnego mieszkania (ten czajnik i patelnię trzeba było wymienić już lata temu). Przestanę szukać usprawiedliwień i wymówek dla własnego ekstremalnego lenistwa. Matura sama się nie poprawi. Pieniądze magicznym sposobem same nie wpłyną na konto. Tak samo nadmiar tłuszczu nie zniknie od samego patrzenia na ćwiczenia z jutuba. Fajnie by było kiedyś pojechać na road trip z piosenkami BRMC na full głośnikach, ale do tego potrzeba prawa jazdy. Miło by było wreszcie wydać ten obiecany zbiór opowiadań, których jeszcze nawet nie zaczęłam pisać. To są te względnie realistyczne cele do zrealizowania. Bo z tym, że umrę sama i zostanę pożarta przez moje 42 przygarnięte koty już się pogodziłam. 
 
I to by było na tyle mojego noworocznego biadolenia. Mam nadzieję, że nie wpędziłam nikogo w taką samą otchłań, w której żyję już jakiś czas. Miejcie ambitne plany i marzenia, póki życie nie przypomni wam kim jesteście i gdzie się znajdujecie.
 
Może jutro będzie lepiej. 

5 komentarzy:

  1. Też w tym roku postawiłam na bardziej sensowne i realistyczne cele, bo wiem jak górnolotne plany się kończą. Ale chyba bank będę musiała obrobić.
    Bierz się za matmę i tłucz zadania, a bedzie dobrze - dasz radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę pomóc przy okradaniu banków, jak Ty mi będziesz chciała pomóc z matmą i zadankami :'D

      Usuń
    2. Nie ma sprawy. Jak bede pamietac zakres to sponio. Z funkcji za to wiem wszystko wraz z pochodnymi i calkami xD

      Usuń
  2. Cieszę się, że próbujesz zrezygnować z używek. Jak widać na moim przykładzie, można bez tego żyć.
    Wierzę, że uda Ci się poprawić maturę :) I życzę powodzenia w porządkach :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, kiedyś bez nich żyłam. Ale z drugiej strony kiedyś życie było znacznie łatwiejsze i nie otaczało mnie tylu idiotów, których eksterminacja jest nielegalna :'D
      Z porządkami jestem już nieco do przodu, więc na dobrej drodze C:

      Usuń