piątek, 24 sierpnia 2012

Dziwny kraj, dziwni ludzie.

Jestem człowiekiem, który połowę swego życia spędza w pociągach i autobusach. Trochę przesadzam, ale jednak sporo czasu marnuję w środkach transportu. I jak to zwykle bywa często spotykam się z różnymi, dziwnymi ludźmi. Tak więc parę historii z mojego życia.

- Historia numer jeden, absolutnie. Trochę naginam zasady, bo to jednak było poza autobusem, już zdążyłam wysiąść i z kuzynką idziemy przez ulicę, a tu nagle podbiega do nas gościu z telefonem w ręce i krzyczy "Dostałem SMSa! Ktoś na mnie czeka!". My kompletnie zaskoczone, nie mamy pojęcia o co mu chodzi, a wyglądał naprawdę dosyć groźnie i przerażająco. Jak złapał trochę oddechu to wyjaśnił, że szuka przystanku busów, bo ktoś na niego czeka. No i dostał SMSa. Śmieszne było to, że przystanek był dokładnie za nim. Ale jak to mówię dosyć często, dziwny kraj, dziwni ludzie. 

- Historia numer dwa przydarzyła mi się w pociągu na trasie Kielce - Skarżysko Kamienna. Siedzę sobie spokojnie na miejscu, czytam książkę o Enneagramie (tak, wtedy miałam wielką fazę na to), nie zwracam uwagi na otoczenie. Kątem oka zauważyłam tylko jak jakiś gościu przeszedł przez korytarz, normalna sprawa. Ale nagle wrócił biegiem i z rozpędu usiadł naprzeciwko mnie i woła "Pani naprawdę TO czyta?!". Wystraszyłam się nie na żarty, bo nagle mnie wyrwał z lektury. Nie zdążyłam nawet zareagować oczywistą ironią "Nie, tylko obrazki przeglądam". Odpowiedziałam tylko krótko, że tak. A gościu nie ustępuje i dalej "Jest pani pierwszą osobą, którą znam, która też to czyta!". Uśmiechnęłam się, podziękowałam, powiedziałam, że mi miło i chyba byłam za bardzo zdenerwowana, bo ten człowiek wreszcie dał mi spokój, na odchodnym jeszcze spytał o mój numer Enneagramu. Powiedziałam, że Piątka. W odpowiedzi usłyszałam "To nic dziwnego, że pani to czyta". Nigdy więcej go nie spotkałam. 

- Historia numer trzy, czyli nawet słuchawki w uszach nie uchronią cię przed natrętnymi, podchmielonymi, troskliwymi ojcami. Jechałam z uczelni do domu, jak zwykle stojąc na środku autobusu przy oknie, gdy wsiadł taki jeden mocno podpity pan z koszem truskawek i zaczął nachalnie nawiązywać ze mną konwersację. A że ja jestem człowiek miły z natury i spokojny rocznik, to cierpliwie jednym uchem słuchałam o czym tam ględził. Dosyć ciekawa sprawa, najpierw mnie częstował tymi truskawkami, potem z dumą powiedział, że wiezie je do domu, żeby zrobić tort dla swojej osiemnastoletniej córki, która dziś ma urodziny. Gdy uznał, że moje milczenie mu nie odpowiada, dosiadł się do innego pana i miło im się rozmawiało o metodach uprawy truskawek, malin i innych takich.

I to były takie najbardziej zapadające w pamięć incydenty, ale jeśli mam być szczera, to niemal każde moje wyjście z domu kończy się jakimś dziwnym spotkaniem. I albo ja mam miłą twarz budzącą zaufanie, albo coś, ale zawsze na ulicy to mnie pytają ludzie o drogę, o godzinę i wszystko pozostałe. Inna sprawa, że w moim mieście można spotkać sobowtórów prawie wszystkich moich idoli serialowo filmowych. A także postaci, które wymyśliłam na potrzeby opowiadań. 
Mimo wszystko, lubię podróże pociągami i spacery po mieście. I lubię jak ktoś pamięta o mnie drobne szczegóły, nie dlatego, że ciągle mu przypominam, tylko po prostu zwracał uwagę. Tutaj wysyłam pozdrowienia i całusy dla koleżanki z filologii, która wczoraj do mnie zadzwoniła tylko po to, by powiedzieć, że w tivi leci film z moim idolem (czyli 'Gossip' z Normanem Reedusem). To było uroczo miłe. 

I tyle na dzisiaj. (no i mały fakt, który wyjaśniałby, czemu randomowi ludzie lubią ze mną rozmawiać.)

 

2 komentarze:

  1. Ja nie zapomnę, że zawsze, gdy jechałyśmy razem autobusem, to jacyś dziwni ludzie nas spotykali... Lubię komunikację miejską, oj tak!
    Błagam Cię, wyłącz antyspam w ustawieniach :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba, najlepsza była starsza pani i jej "Niebo jest piękne!" :D Oj to były czasy...
      Powiedz mi gdzie ta opcja jest, to wyłączę, bo jej znaleźć nie mogę D:

      Usuń