piątek, 21 września 2012

Jesień, seriale, herbata.

Jeszcze wczoraj pogoda była bardzo jesienna. Pochmurno, zimno, wieje, trochę pada. A dzisiaj wstaję rano i wita mnie piękne słońce. Ale nadal jest dosyć zimno i wieje. W końcu to Kielce, tu zawsze tak jest. Czuć jesień w powietrzu, liście lecą z drzew. A skoro jesień to już niedługo czeka mnie rychły powrót na kochaną uczelnię. Trzeba będzie odkopać zeszyty do gramatyki opisowej języka rosyjskiego i PNJR. Przyzwyczaić się na nowo do wstawania skoro świt i wracania późną porą głodnym i zmęczonym. Niezapowiedziane kolokwia i poprawki, zarywanie nocy dla dobrych ocen. A w tym roku chcę mieć jak najlepsze te oceny, może trochę powalczę o jakieś stypendium i wyjazd na wymianę do Moskwy. Oj bardzo bym chciała, zobaczymy na ile pozwoli mi mój słomiany zapał do wszystkiego. 
Są też dobre strony jesieni. Zaczynają się seriale. Dużo seriali. O niektórych mam zamiar wspomnieć jeszcze w kilku(nastu?) notkach. Raczej nie będę pisać o oczywistych oczywistościach, które każdy oglądał (vide doktor Grzesio Dom, który dla mnie skończył się gdzieś koło 3 lub 4 sezonu), raczej pozwolę sobie na reklamę produkcji bardziej undergroundowych. Albo takich, które w moim przekonaniu się takie wydają. I będą to raczej zagraniczne produkcje, bo nie lubię polskich seriali. Zwykle są to tasiemce bez ładu i składu, pełne głupich rozwiązań fabularnych i koncentrujące się tylko na tym kto z kim i dlaczego. Nie lubię takich pierdół. Owszem, czasami są dobre do odmóżdżenia, gdy chce się posiedzieć, obejrzeć i nie myśleć. Ale to zupełnie nie moja bajka. Jeśli ktoś zna jakiś dobry serial polskiej produkcji, który nie będzie żenadą i parodią, to byłabym wdzięczna za info. A wracając do samych seriali, to są wdzięcznym umileniem życia jesienno-zimowego. Tak samo jak herbata. Gdy na zewnątrz pogoda taka, że nawet się wyjść nie chce po zakupy, to miło usiąść przed monitorem, włączyć ulubiony serial i popijać ciepłą herbatę z miodem. Idealna regeneracja po ciężkim dniu. Może jeszcze dzisiaj napiszę kolejnego posta o jednym z moich ulubionych seriali, którego trzeci sezon zacznie się w październiku. Jak wena przyjdzie.
Z zupełnie innej parafii, zdarzyło wam się kiedyś, że mieliście przyjaciela/przyjaciółkę/kolegę/koleżankę/znajomego/znajomą, z którym/którą dogadywaliście się jak z nikim innym, byliście jak zaginione rodzeństwo, bratnie dusze... A potem ten ktoś znalazł sobie kogoś innego, wdał się w związek i już o was totalnie zapomniał? Bo mi to się przytrafia aż za często. Trochę podle się z tym czuję, że jestem dla kogoś na wyłączność, zawsze gotowa żeby pogadać, coś doradzić, pomóc w razie potrzeby i nie oczekuję za to nic. No może odrobinę wdzięczności. A potem nagle kontakt się urywa. Smutne to. 

Tak czy inaczej, czas na herbatę.


2 komentarze:

  1. Dla mnie jesień jest super, o ile jest chłodno, ale słonecznie. Jak leje i wieje to ani przyjemnie nie jest, ani humor nie dopisuje :<
    Seriale oglądam, ale te durne azjatyckie. Wszystkie są takie same, także jak dla mnie to dobrze, bo myśleć dużo nie mówie. I żadne tasiemce, bo maks 20 odcinków i konieć historii :D
    Z polskiego szitu to czasem oglądam rodzinkę peel, jak leci i mnie mama zawoła lol : O
    PE ES. Błagam, wyłącz ten antyspam :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda pora roku jest fajna na swój sposób :D Ja lubię swetry, brak latającego tałatajstwa i trochę chłodu. O tak. Azjatyckich nie oglądam, nie orientuję się XD A z polskich to czasem dla zrzuty jakieś randomowe odcinki Kiepskich albo Rodziny Zastępczej mi się zdarzy obejrzeć.
      Coś pokombinowałam, mam nadzieję, że wyłączyłam, marny ze mnie inżynier blogowy :'D Przepraszaaaaam.

      Usuń